O paleniu głupa i innych przestępstwach świata współczesnego.
Nienawidzę miejsc o nadętym charakterze,
restauracji, gdzie kelner obsługuje Cię jakbyś był Panem jego losu, ekskluzywnych sklepów, w których sprzedawczyni lustruje
wzrokiem każdy centymetr Twojego ubrania. Nie lubię miejsc na pokaz i
wystawnych wesel, na których gościom wydaje się, że są ważniejsi niż para
młoda. Gdy mam wyjść wieczorem, wolę raczej iść do zatłoczonego pubu, usiąść w
kącie z piwem w plastikowym kubku i gadać głupoty niż zgrywać głupka przy
świecach z lampką wina. Nie jestem romantyczna i nigdy nie będę. Jeśli kiedyś
jakiś koleś wyjedzie mi na kolanach z pierścionkiem ukrytym w pudełku w
kształcie serca to wybuchnę śmiechem. Właściwie nie wiem czy to kwestia `romantyzmu`.
Może raczej tego, że z niewiadomych przyczyn ludzie mają w sobie nieuzasadnioną
potrzebę pokazania się. Zwykle drzemie ona w tych, którzy na owo `pokazanie
się` nijak zasługują. Miałam kiedyś znajomego, który co niedziele siadał na
tarasie jednej z najbardziej znanych restauracji na warszawskim rynku. Nic nie
jadł, zamawiał szklankę czegoś tam, po prostu siedział. I długo tam siedział.
Czasem brał komputer i udawał, że pracuje. Nie wiem, może pracował. Jak się go
zapytałam po co to robi to sam nie wiedział jak odpowiedzieć. Mnie to się
wydaje, że chyba ego go trochę swędziało i w ten sposób je sobie łechtał. Jaki
jest sens udawania, że stać Cię na coś na co Cię nie stać i kogo tak właściwie
chce się oszukać? Może zbyt prosta i biedna ze mnie dziewczyna, żeby zrozumieć
ten nowobogacki LAJFSTALJ. A tak poza tym to wydaje mi się, że niezależnie od
stanu portfela ludzie najbardziej swobodnie czują się w miejscach, które nie wymagają od nas niczego.
I w takim miejscu właśnie przebywam. Jem rogala z czekoladą. Mam się dobrze.
Na zdjęciach: Pati
Napisała: Pati
Zdjęcia: Marsi.
Zdjęcia: Marsi.