Goście z górnej półki skazani na smutek.

Goście z górnej półki skazani na smutek.

Są miejsca, które nie spełniają swojej pierwotnej roli. I są ludzie, którzy pierwotnie mają być wybrankami  serca a kończą jako najlepsi przyjaciele, i na odwrót. Ostatnio na ludziach trochę się zawiodłam więc wolę nawijać o miejscach.
Z zasady klub jest terenem, do którego przychodzimy w poszukiwaniu rozrywki, żeby potańczyć, pośmiać się, trochę się zresetować i zapomnieć o tym co kogo boli. Ma być fajnie, taki jest zamysł. Zarejestrowałam jednak, że dużo częściej celem takiej klubowej odyseji jest po prostu chęć polansowania się. Nie wiem czy to jakaś nowa moda prosto z warszawskiego Foksalu, ale smutni ludzie w smutnym klubie poiwnni być terminem wprowadzonym do Encyklopedii PWN. Zakładasz najlepsze ciuszki, zamawiasz taksówkę i wbijasz do klubu zgrywać damę, która z nikim nie rozmawia. Super jeśli u boku kroczy równie dumny Pan, ma buciki z frędzlami, modnie zawinięte nogawki spodni i okulary z grubymi oprawkami. Warto być opryskliwym dla obsługi, to zwiększa Twój prestiż. Potem zasiadasz w loży, cykniesz sobie #selfie, fotkę drinka i fragmentu buta lub opcjonalnie poprosisz kogoś aby zrobił Wam zdjęcie. A później to już tylko nos w telefon i zabawa trwa. W tle muzyka z motywem saksofonu. Nie tańczysz bo nikt nie tańczy, zamiast tego przeciskasz się z kąta w kąt, a to do baru, albo do toalety. Panowie sączą whisky, Panie wodę bo są na diecie. Co to za zabawa jak nawet ładnych dziewczyn nie ma? No bo nie ma. Większość zmasakrowana skalpelem albo jak z photoshopa. Osuzkują nas, że są divy choć to ostatnie brzydalki. Nawet nie ma z kogo się pośmiać bo tam każdy wygląda i zachowuje się poprawnie. W końcu na wejściu jest selekcja. A wszystko po to, żeby goście czuli się jak najlepiej. To czemu nadal tacy niezadowoleni? Rozrywka ma to do siebie, że ma Cię rozerwać. A jak jest sztywno to miejsce raczej swojej roli nie spełnia. Jak masz hajs i chcesz się zdołować to zawitaj do takiego towarzystwa. Kogo obchodzi jak było, ważne że w internecie wygląda fajnie. Jak zdjęcia wyszły super i inni zazdroszczą to misja wykonana, można wracać do domu. Teraz rozumiem znaczenie powiedzonka, że z najlepszych imprez nie ma fotek.

*ludziom palma odbija gdy próbują się wywyższać, dlatego my szukamy miejsc, gdzie mimo wszystko swoboda jest hasztagiem. Wciąż takich bardzo dużo, na całe szczęście. Miejscówom do lansu stanowcze NIE

Napisała: Pati.
Na zdjęciach: Marsi.
Zdjęcia: Pati.
Diva w klubie, tego nie lubie.

Diva w klubie, tego nie lubie.

Otwieram gazetę a tam wyliczanka CO JEST W ZWIĄZKU WAŻNE. Zaufanie, intymność, wierność, pożądanie. Że trzeba wymyślać sobie ciągle nowe zajęcia, mieć wspólne pasje, śmiać się z podobnych żartów i trzymać swoją stronę. Że miłość to super uczucie, więc panowie redaktorzy polecają się zakochać jeśli masz depresję, gorsze dni, jeśli ostatnimi czasy życie Cię nie bawi, za oknem smutek a w sercu jeszcze większy. Ale Panowie Redaktorzy chyba nie wiedzą, że jeśli człowiek smutny, to przyciąga wszystkie złe emocje, wygląda źle bo się nie uśmieha, ma w głowie milion czarnych myśli. Żeby się zakochować trzeba być człowiekiem pogodnie nastawionym, promieniować tą ciepłą energią, w której wszyscy mają ochotę się ogrzać. Zrzedła mina odstrasza, nawet jeśli wyglądasz jak miss świata. Wczoraj w klubie widziałąm prześliczną dziewczynę, miała nogi do nieba i biało-czarne szpilki. Jej twarz krzyczała JESTEM DIVĄ, tak zwana PANNA WAŻNA. A obok niej o głowę niższa blondynka, z ogromnym uśmiechem tańcząca w rytm Hi my name is, whatever you call me... Na divę nikt uwagi nie zwracał choć ewidentnie przyszła tam w celu podrywu. Naburmuszona mina szpeci. Co jest więc w związku ważne? Po prostu, trzeba być pozytywnym człowiekiem. Tak jesteśmy skonstruowani, że uśmiech nigdy nam się nie nudzi, w przeciwieństwie do dmuchanych ust i doklejanych rzęs. Kiedyś nie doceniałam wagi tego pogodnego nastawienia do życia. Teraz widzę z jak wielu niezręcznych sytuacji można wybrnąć śmiejąc się, tak po prostu.

Plan na dzień.

Plan na dzień.

Mówi się, że na świecie ilu ludzi tyle przekonań, że każdy jest inny i nie warto wrzucać wszystkich do jednego worka. I słusznie. Choć połowa tej naszej ziemskiej populacji jest do siebie całkiem podobna, mowa o tej piękniejszej połowie. Kobiet są miliardy ale każdą z nas łączy jedno- decyzja o odchudzeniu się kiełkuje w naszych głowach średnio raz dziennie. I zwykle kończy się w chwili pierwszego zaburczenia w brzuchu. Lubimy sobie mówić że od poniedziałku, od nowego miesiąca, po urodzinach, na wakacje, po urlopie. Wyznaczamy terminy, których daty tak często ulegają przesunięciu, że w końcu zapominany o pomyśle. Do czasu aż spotkamy dziewczynę, która wpędzi nas w kompleksy. Najgłupsze damskie przewinienia? Okej, dziś się nażarłam ale jutro już nic nie zjem! Ćwiczenia są proste, najciężej jest sobie odmawiać. Jak tracić na wadze bez wyrzeczeń? NIE DA SIĘ. Z doświadczenia wiem, że wyznaczanie sobie sztywnych terminów kiedy to planujemy radykalnie odmienić swój styl życia kończy się zwykle po 4-5 dniach. Jeśli dotychczas swoje wolne godziny spędzałeś na kanapie z paką chipsów nie możesz z dnia na dzień zacząć wyciskać 150 kg na klatę. Znaczy się możesz ale skończysz w szpitalu. Z jedzeniem jest podobnie. Zaczynając od drobnych zmian efekty będą długotrwałe a skutki psychiczne wynikające z wyrzeczeń praktycznie niezauważalne. Pozbycie się kilku nadprogramowych kilogramów nie jest przyjemne, ale efekty już tak więc warto wziąć się w garść. Zastąp herbatę/kawę/soki/napoje wodą. Zmniejsz porcje o połowę- gdy masz ochotę na batona zamiast całego zjedz pół. Zastąp białe pieczywo kruchym lub ciemnym. Zrezygnuj z masła. Zamiast smażyć gotuj. Jeśli masz słabość do tostów pozbądź się tostera. Jeśli Twoja słabością jest smak słodki- jedz owoce zamiast rogali z czekoladą. Jeśli lubisz podjadać rób to ale zamiast po kanapkę z szynką sięgaj po chrupiące warzywa. Z czasem jest coraz łatwiej, bo widząc efekty człowiek czuje się silniejszy i bardziej zdeterminowany. Gdy cel bliższy to motywacja większa, tak to działa.

Chyba każdy ma na swoim koncie wiele nieudanych prób odchudzania. Po przetestowaniu kilku cudownych diet postanowiłyśmy zrezygnować z dostosowywania się do krótkich, rygorystycznych planów i postawić na zdrową żywność. Gdy mam ochotę zjeść więcej to jem, gdy nie mam siły na ćwiczenia to się nie zmuszam. Warto jednak odstawić na bok wysoko przetworzone produkty rodem z pracowni doktora Frankensteina a dietę układać instynktownie. Organizm sam podpowie, których składników potrzebuje.

W dzisiejszym poście przykładowy jadłospis dnia powszedniego. Brak mięsa bo akurat nie było na nie ochoty.

śniadanie 8:00

przekąska 10:30

obiad 14:30

przekąska 17:00

kolacja 20:00
Napisała: Pati.
Nogi lepiej golić codziennie bo nigdy nic nie wiadomo.

Nogi lepiej golić codziennie bo nigdy nic nie wiadomo.

Chwilo, trwaj! Mówię sobie, gdy jest mi dobrze, gdy nie chcę, żeby się skończyło. Są czasem takie momenty, gdy niczego więcej nie potrzebujesz, gdy zapominasz o problemach, nie myślisz o przyszłości. I wbrew pozorom nie są to wielkie, napompowane WAŻNOŚCIĄ sytuacje, do których szykujesz się tygodniami. W swoim życiu pamiętam WIELKIE MOMENTY, które miały niesamowicie odmienić moje życie. Miałam czuć się wyśmienicie, wyglądać olśniewająco, połamać męskie serca i dać z siebie wszystko. Kilka banałów takich jak studniówka, matura i parę randek. Miało być idealnie, ja miałam być idealna a wyszło jak zwykle. Najlepiej jest zawsze wtedy gdy nie planujesz, nie jesteś gotowy, nie zamierzasz. Wszystkie te wyjątkowe momenty, które często przywołujesz w pamięci wbrew pozorom nie są wielkim balem czy uroczystą kolacją przy świecach. To tak działa. Jak za bardzo chcesz to wypada fatalnie. Pamiętam kilka bzdurnych sytuacji, gdzie serce szybciej zabiło. Nie planowałam choć byłam z siebie zadowolona. Taki to psikus od życia, że wielkie nadzieje to największe rozczarowania. Zwykle najlepiej jest z tym, z kim nie powiedziałabym, że może być choćby dobrze. Pytanie o to jaki jest twój ideał mężczyzny jest tak przeżarte jak piosenki puszczane w radio. Po co na nie odpowiadać, skoro zwykle kończysz z tym, który jest owego ideału przeciwieństwem? Masz zamiar zakochać się wysokim, przystojnym brunecie z poukładanym życiem rodzinnym i stałą pracą, a kończysz z niskim blondynem z wadą zgryzu. Bo o to w tym właśnie chodzi, że nigdy nie wiadomo.

Nikt nie ma wątpliwości, że główną przyczyną naszych nadprogramowych kilogramów jest jedzenie. Gdy ze sklepowych półek nawołuje tyle pyszności tylko chory psychicznie wybrałby kalafiora. Ale rachunek zysków i strat podpowiada, że ten kalafior to nie taka do końca głupia opcja. Zdrowo nie oznacza nudno. Dlatego dzisiejszymi zdjęciami chciałybyśmy zainspirować Was do drobnych zmian na talerzu. Może być zdrowo i równie smacznie. Warunek? Kolorowo! Dużo warzyw przede wszystkim. Nasze przepisy są banalne, każdy może przygotować coś na własny sposób, wedle uznania. Chodzi o to, żeby z posiłku uczynić przyjemność a nie tylko zaspokojenie potrzeby. Warto więc zadbać o to, żeby na talerzu było barwnie, zainwestować w ciekawą zastawę, ładne szklanki, serwetki i kwiaty. Im przyjaźniej tym dłużej chce się przy talerzu siedzieć. Coś dla ciała i umysłu, dwa w jednym.

Kolorowych snów (;




Kucharzyły: Pati i Marsi
Napisała: Pati
Copyright © 2014 siostry bukowskie. , Blogger