Jeszcze wydrukuję ściągę na biologię i mogę iść spać.

Jeszcze wydrukuję ściągę na biologię i mogę iść spać.

Przez pierwsze kilka dni w nowym roku szkolnym byłam pilną uczennicą. Co roku miałam to samo postanowienie: będę sumiennie odrabiać lekcje, dobrze się uczyć i będę już grzeczna. Obiecywałam sobie, że przestanę udawać, że jestem chora, będę prowadzić zeszyty i mówiłam sobie, że w tym roku na pewno przeczytam lektury! Będę się pakować dzień wcześniej choćby nie wiem co, nie będę podrabiać zwolnień z wf-u, przyłożę się do języków i zapiszę na korepetycje ZE WSZYSTKIEGO. Każdy miał w klasie taką osobę, której oficjalnie się nie lubiło, choć po cichu każdy próbował uszczknąć z jej `wiedzy` w postaci odpisania zadania, ściągnięcia na sprawdzianie, albo liczyło się na to, że to ona zgłosi się do odpowiedzi. Choć nikt nie chciał nią być to każdemu choć raz przeszła dzika myśl przez głowę: a może i ja zacznę być taki pilny? Patrzysz na jej życie i myślisz sobie `jakie to uczucie mieć same piątki, fory u wszystkich nauczycieli i brak stresu z powodu złych ocen?` Wszelkie próby pozostania NAJLEPSZYM UCZNIEM ŚWIATA zostają obalone po kilku dniach, gdy orientujesz się, że nie masz przez to życia. Więc naukę z chemii porzucasz na rzecz wyjścia na pizzę i kolejny raz liczysz na to, że uda Ci się ściągnąć albo kartkówki nie będzie ;) Jako ta nastoletnia, krnąbrna dziewczyna miałam często wyrzuty sumienia, w końcu OD TEGO ZALEŻY TWOJA PRZYSZŁOŚĆ. Nie jestem z tego dumna, że wolałam robić metrowe ściągi, których przygotowanie zajmowało mi więcej niż nauka. Zawsze myślałam, że nie zamierzam marnować na to czasu bo i tak do niczego mi się to w życiu nie przyda. Wiedziałam z czego jestem dobra i tego się uczyłam, całą resztę olewałam, z czego również dumna nie jestem. Mówiłam sobie: `po co sobie zaprzątać głowę głupotami skoro dookoła dzieje się życie?`. I wiecie co? Chyba miałam rację. Dziś spotykam tę nastoletnią prymuskę i widzę, że z jej paska na świadectwie i nagrody od burmistrza nie wynika zupełnie nic. Świetlana przyszłość, która tak na nią czekała chyba jednak obrała inny kurs. Zajawki można mieć dwie, trzy, nie da się umieć wszystkiego. Jedyne co mnie ciekawiło od zawsze, to czy nauczyciele bardziej cenią mądrość czy inteligencję?
No i czy widzą gdy się ściąga ;)

kurtka: Topubrania 139 zł
buty: Schaffashoes 809.90 zł
szalik, rękawiczki: Szaleo 44,99 zł, 34,99 zł

Napisała:
Zdjęcia: Pati
Na zdjęciach: Marsi
Co zrobić gdy na wieczór chce się jeść?

Co zrobić gdy na wieczór chce się jeść?

W dbaniu o sylwetkę największym przeciwnikiem jest brak silnej woli. Choć ten brak samozaparcia bardzo często lubimy sobie czymś tłumaczyć. Moja znajoma nie chodzi na siłownię bo twierdzi, że nie ma butów. Przyjaciółka babci zjada to co ugotuje dla swojego męża górnika tłumacząc, że nie ma czasu gotować dwóch różnych obiadów. Ja uwielbiam sobie podjadać słodycze stosując wymówkę, że akurat sobota/piątek, bo jakieś święto, bo jestem w rozpaczy i tylko to mnie uratuje. Prawda jest taka, że brak motywacji możemy usprawiedliwić wszystkim ale chyba nie o to chodzi. I tak najgorzej się człowiek ze sobą czuje, gdy cały dzień się pilnował, ćwiczył i pił dużo wody a na wieczór nawpierdzielał jak oszalały. Cóż, zdarza się wszystkim. Dieta to nie bitwa więc nie musimy opracowywać strategii wojennej. Jednak w przypadku kolejnej wieczornej napaści podjadania można sprytnie uniknąć nadprogramowych kalorii. Jak ? Wieczorna ochota na COŚ nie bierze się stąd, że jesteśmy głodni, poza tym zwykle dopada tuż po kolacji, która miała być ostatnim posiłkiem. Po prostu chcemy zająć czymś umysł i ręce, tak z nudów. Pomyślałyśmy więc, że dobrze jest przygotować sobie coś co ciekawie wygląda ale nie tuczy. Picie samej wody mineralnej jest nudne, jednak dodając do niej kolorowe cytrusy, mrożone owoce, liście melisy. mięty, kruszony lód albo kieliszek owocowego soku tworzymy bezalkoholowego drinka. Jest to również bardzo fajne rozwiązanie podczas imprezy, gdy chcesz uniknąć wypijania alkoholu bez konieczności tłumaczenia się DLACZEGO NIE PIJESZ? Wydawałoby się, ze pomysł na `oszukiwanie` jest banalny i oczywisty, jednak w praktyce okazuje się, że to wcale nie takie głupie. Dlatego przygotowałyśmy dla Was kilka inspiracji, które być może wykorzystacie dziś wieczorem (;
JESIENNY GŁÓD
Zaczyna się jesień, czyli pora roku niekoniecznie sprzyjająca dbaniu o formę. Za oknem zimno, szaro już o szesnastej, budzisz się rano a tu nadal noc. W jesienne sobotnie wieczory mam ochotę jeść w miłym towarzystwie, oglądać w domu film (oczywiście jedząc) i iść do kina, żeby zjeść popcorn karmelowy. Cofając się pamięcią przypominam sobie, że okres mojego najgorszego zapuszczenia się przypada na październik i mroczny listopad. Bo grudzień to już gwóźdź do trumny. Postanowiłam sobie, że w tym roku będzie inaczej, dlatego zamiast pudełka ptasiego mleczka planuję wypijać herbatę z owocami.

Herbata z owocami, czyli coś dla oczu i podniebienia. Można nią uraczyć zarówno siebie jak i gości. Wystarczy dorzucić kilka plasterków pomarańczy i jabłka, parę lasek cynamonu, gwiazdkę anyżową i parę pistacji. Świetnie pachnie, jeszcze lepiej wygląda. No i nie ma kalorii ;)
KOKTAJL DIETETYCZNY
Nie ma to jak koktajl ze śmietany, pysznych świeżych truskawek z miodem albo cukrem. Jednak o tej porze roku ciężko o truskawki a dbając o figurę lepiej odpuścić sobie śmietanę. Stąd nasza dzisiejsza propozycja na lekki koktajl truskawkowy. Idealny między posiłkami albo wtedy, gdy jesteś już po posiłku i przychodzi ochota na coś słodkiego.
Szklankę coli miksujemy blenderem z mrożonymi truskawkami i pięcioma łyżkami jogurtu bez cukru. Gotowe (;

ps. TAK WIEMY, cola zero jest niezdrowa. Ale cóż, pijemy ją. Nadal żyjemy.

O związkach karmiących się dawną fajnością.

O związkach karmiących się dawną fajnością.

Jestem romantyczką, lubię wierzyć, że można kogoś poznać, zakochać się, być szczęśliwym. Tak bez udziwnień, bez zagadkowych gadżetów erotycznych, klasycznych pierścieni wibrujących, pompek do penisa i zdrad. Wierzę, albo chcę wierzyć, że można być z kimś długo, wciąż śmiać się z jego żartów, czekać i rozumieć się bez słów. I choć czasem jest nudno, bo znacie się jak łyse konie, to nie chcesz nic innego. Moja naiwna/optymistyczna wizja świata każe mi wierzyć również w to, że ludzie się nie nudzą tylko zmieniają, dlatego masz ochotę na wymianę partnera. Cytując `Spojrzenie, dziewczyna, miłość moja pierwsza, głowa wariowała aż do kłucia serca` .  To normalne, że kiedyś ta początkowa podjarka się kończy i wtedy się zaczyna albo dobry związek albo rzeczywistość. Wierzę w to pierwsze, zderzam się z tym drugim. Dziś rano obudził mnie poranny sms rozpaczy `MÓJ ZWIĄZEK JEDZIE NA STARYM FEJMIE! ;( Kiedyś było nam mega dobrze, teraz jest tragedia :( Ale oboje pamiętamy dobre czasy i ciężko nam się rozstać. Co zrobić?` Znam pary, które przy okazji każdego grupowego spotkania opowiadają zapierającą dech w piersiach historię swojego poznania. Nikt nie chce tego słuchać ale każdy z grzeczności potakuje. Jak to on ją chciał, ona jego nie, potem na odwrót, później ona kogoś poznała, potem on... końcówki nie pamiętam bo już się wyłączam. Sens jest taki, że w końcu są razem. Kłócą się cztery razy dziennie, ona pisze z innym, on raz ją zdradził,ale się nie rozstaną bo trochę się natrudzili, żeby razem być. Znam też dziewczynę, która jest ze swoim chłopakiem tylko dlatego, że musiała go odbić innej a nie jest przyzwyczajona do tego, że trzeba się postarać. Gdyby można było te początkowe zachwyty jakoś przedłużyć i sprawić, żeby trwały zawsze. Żeby instynkt zdobywcy nie ucichł, konkurencja podkręcała i każde spotkanie cieszyło. Uczenie się nowej sytuacji czasem bywa zgubne, związek jest tego przykładem.

Może jest jakaś recepta na to, żeby być ze sobą długo i cały czas się sobą jarać? 
Teraz padną najbardziej banalne słowa świata: może chodzi o to, żeby pozostać sobą? Mieć swoich przyjaciół, pasję, pracę, nie spędzać razem każdej chwili i nie podporządkowywać się? Może trzeba pozostać tą osobą, o którą chciało się zabiegać? Bez snucia planów o wspólnych dzieciach, domku na obrzeżach i Yorku. Może trzeba być z kimś z tą świadomością, że on nie jest pewny jak woda w kranie? 

Związek to nie są dwie połówki, tylko dwie całości.                                                                                                                                                      

spinka: Jazzmin 25 zł
bluza: ODIE 176 zł
spodnie: Magia Zakupów  95 zł
buty: StyleUp 164 zł

Napisła: Pati
Zdjęcia: Marsi
Na zdjęciach: Pati
Czy już jestem frajerem?

Czy już jestem frajerem?

Niby człowiek po to popełnia błędy, żeby się na nich uczyć. Zrobisz źle, wyciągniesz wnioski i więcej tak nie zrobisz. Napatrzysz się, wycierpisz, swoje przeżyjesz i następnym razem unikniesz takiej sytuacji. NIE PRAWDA. Znam grono osób (i sama również się do nich zaliczam), które uwielbiają popełniać ten sam błąd czternasty raz, wchodzić dwa razy do tej samej rzeki, dawać `ostatnią szansę` po raz piąty albo naiwnie wierzyć, że od tej chwili wszystko będzie dobrze. Nie wiem czy to kwestia pozytywnego nastawienia czy frajerstwa. Chcę wierzyć, że to pierwsze ale wiem, że raczej drugie. Jak to się dzieje, że masz w głowie zaprogramowany jakiś typ faceta i nieświadomie wybierasz tych, przed którymi powinnaś chcieć umknąć? Skąd w nas ta nadzieja, że TYM RAZEM WSZYSTKO BĘDZIE INACZEJ,  kiedy wszystkie znaki podpowiadają Ci, że już to skądś znasz? Czy to kwestia tego, że się nie uczymy na błędach czy tego, że nasz mózg wypiera pewne przesłanki? Gdy zbliżysz rękę do ognia to bezwarunkowo szybko ją cofasz. Jako mała dziewczynka poparzyłam się piecem. Wszyscy się nade mną litowali a dziadek mówił `raz się oparzyła to już więcej nie dotknie!`. W kwestii ognia dziadek miał rację, szkoda, że ta zasada nie sprawdza się w miłości. Pewna psychiczność lubi nad nami wisieć, jak klątwa. Miałam koleżankę, której każdy partner miał kłopoty z używkami. Inna miała w życiu trzech chłopaków - wszyscy nią manipulowali, grali jej na uczuciach a na końcu zdradzali. I tak trzy razy. A może to jest tak, że nasza osobowość przyciąga pewien określony typ, bez względu na wcześniejsze doświadczenia? Niby człowiek uczy się przez całe życie ale po co kolejny raz odrabiać lekcję, na której się dokładnie słuchało? Nie lubię uderzać w wysokie tony mówiąc o zwykłych rzeczach, dlatego wybaczcie dzisiejsze patetyczne sformułowania. Chodzi o to, ze fajnie byłoby (jak to się mówi po pijaku)W KOŃCU SIĘ OGARNĄĆ!. Zrobić coś konkretnie, porządnie, tak raz na zawsze, bez taryfy ulgowej. Czasem trzeba schować wrażliwą duszyczkę do kieszeni, choć to kurde trudne. A dla tych , którzy nie mają na tyle silnego charakteru (np. ja) przynajmniej opatentować aplikację w telefonie o wdzięcznej nazwie `Halo halo, naiwniaczko, już to przerabiałaś!`.

Z dedykacją dla Ciebie, żebyś nigdy nie zapomniała ile jesteś warta.
Bluza: Słyszę jak pachniesz 225 zł
Spodnie: Magia Zakupow 49 zł
Buty: wilady.pl 159 zł
Torba:BagMe by smola  230 zł
Okulary: highflyshop.pl 120 zł (marka Lil Wayne'a dotarła do Polski!) 

Napisała: Pati
Zdjęcia: Pati
Na zdjęciach: Marsi
Copyright © 2014 siostry bukowskie. , Blogger