Muffinki błyskawiczne.

Kolejny raz otwieram tę samą szafkę z nadzieją, że może jednak pojawiło się w niej coś słodkiego. Patrzę.…Patrzę uważnie. A może coś się schowało za słoikiem kawy?…. Minie trochę czasu, znów idę do tej samej szafki bo już nie pamiętam co tam było, a może coś przeoczyłam?…Otwieram…patrzę… nadal nic. W przypływie smaku postanowiłam zrobić…proste do przyrządzenia, pocieszne dla oka i smaczne….muffinki ;). Każdy chętnie się poczęstuje. Porcji wystarczy na uszczęśliwienie 13 dusz. Swoją drogą można się od tego uzależnić i wciąż wynajdować nowe powody, dla których warto je przygotować. Poza tym każda może być inna, w zależności od nastroju. Mój był chyba jakiś metafizyczny (patrz: czekoladowe serduszka).;)


MUFFINKI BŁYSKAWICZNE

Czego potrzebujemy?

Składniki potrzebne do przyrządzenia ciasta:
2 szklanki mąki
2/3 szklanki cukru
1 łyżka kakao
1 szklanka mleka
100 g masła (do roztopienia)
2 jajka
kandyzowane owoce
2-3 łyżki rumu

Sztywny lukier:
100 g masła
300 g cukru pudru
olejek cytrynowy

Jak to zrobić?
Bardzo łatwo ;). Sekret tkwi w tym, że w cieście mogą by grudki. Mieszamy składni niezbędne do przygotowania ciasta pamiętając o tym, że masło musi być roztopione. Dorzucamy kandyzowane owoce. Ja akurat użyłam kandyzowanej skórki cytronu. Swoją drogą do kupienia w Lidlu za 1,50 ;). Do tego kilka łyżek rumu dla smaku. Jak kto lubi. Ciasto nakładamy do foremek. Mniej więcej dwie łyżki do jednej. Tak się czasem zastanawiam czy surowe ciasto nie jest przypadkiem smaczniejsze od tego upieczonego. Właściwie to mogę sobie nawet odpowiedzieć: jest ;). Pieczemy w temperaturze 180 st. C przez około 20 minut. Czasem, w trakcie pieczenia, muffinki postanawiają przechylić się na jedną stronę, przybrać bliżej niezidentyfikowany kształt. Dlaczego tak się dzieje? Na to akurat odpowiedzi nie znam. Tak po prostu postanawiają, i już. Te brzydsze zostają zjedzone natychmiast. Na stół trafią tylko zdrowe i kuszące okazy. Gdy babeczki stygną my przygotowujemy lukier. Robi się go jeszcze banalniej. Ważne  aby masło, którego użyjemy przechowywane było w temperaturze pokojowej. Najlepiej wyjąć je z lodówki kilka godzin wcześniej. Mieszamy je z cukrem pudrem. Dla smaku dodajemy olejku cytrynowego albo kwasku. Lukier można wstawić na chwilę do lodówki. Ostatnia faza- chyba najprzyjemniejsza: ozdabianie ;) Przydatna będzie szprycka do wyciskania kremu, która sprawi, że lukier przybierze bardziej przystępny kształt.
Właściwie to ostatnia faza nastąpi dopiero teraz! Podnieść, przechylić, ukąsić !






Napisała: Marsi

Copyright © 2014 siostry bukowskie. , Blogger