List do M.

List do M.

Gdy na lekcjach języka polskiego w podstawówce czytaliśmy teksty o Bożym Narodzeniu, wyobrażałam sobie rozpalony kominek z wiszącymi wokół skarpetami, na parapecie gruba warstwa puszystego śniegu a na starym fotelu w roku pokoju zwinięty w kulkę, śnieżnobiały kot. Zamykałam oczy i widziałam taką właśnie historię. To nic, że nigdy nie mieliśmy kominka, za oknem padał deszcz a kot napatoczył się dopiero jak dorosłam, w dodatku zwykły pręgowany dachowiec a nie jakiś tam arystokrata. Być może winni mojej dzikiej wyobraźni byli producenci reklam CocaColi albo Kevin Sam w Domu. Moim wyśnionym prezentem była ogromna śnieżna kula wydająca muzyczkę Santa Claus Is Coming to Town albo pozytywka z kręcącą się baletnicą. 1 grudnia odpalałam kalendarz adwentowy i nigdy nie zjadłam wszystkich czekoladek na raz. Chadzałam na roraty z lampionem, pomagałam w pieczeniu pierniczków i bacznie obserwowałam nasze świnki morskie, bo miały przemówić ludzkim głosem. Moje dziecięce wyobrażenia na temat poszczególnych sytuacji budowały mi poczucie szczęścia. Gdy na plastyce naszym zadaniem było namalować jesień, mój rysunek zawsze wyglądał tak samo: żółte i czerwone drzewa, ławka w parku, biegający pies i rzucające się liśćmi dziewczynki. Dzieci nie biorą pod uwagę innych możliwych scenariuszy. Jesień musi być złota, Wigilia biała i brokatowa a w lato trzeba pływać w jeziorze. Chciałabym, aby dawna Patrysia użyczyła mi trochę ze swojego optymizmu i niekończącego się zafascynowania światem. Czasem tęsknię do tej dziecięcej fantazji, która kazała wierzyć, iż Święty Mikołaj odwiedza ludzi na całym świecie, niezależnie od tego czy są dobrzy czy źli.

kamizelka - Selfieroom 229 129 zł
sweter- Selfieroom 55 zł
sneakersy- Deez24 129 89 zł
zegarek- Puma 599 zł
spodnie- Majors 220 zł
top- Endorfina 

Napisała: Pati


Sprawdź nasz najnowszy odcinek na  pt. Wbijamy na chatę naszego widza
Syrop glukozowo-fryktozowy, kulinarny wynalazek czy trucizna ?

Syrop glukozowo-fryktozowy, kulinarny wynalazek czy trucizna ?

Szukając w sklepie słodkiej przekąski bez dodatku cukru i syropu glukozowo-fruktozowego, możemy stracić naprawdę dużo czasu. Specjaliści obarczają ów syrop za epidemię otyłości. A co tak naprawdę wiemy o tym słodkim wynalazku kulinarnym ? Będąc na diecie świadomie unikamy pewnych produktów takich jak czekolada, ciasteczka, żelki, ciasta. Nie zdajemy sobie jednak sprawy z tego, że syrop glukozowo-fruktozowy to przyczajony cukier, który czyha na każdym kroku. Producenci dodają go do serków, jogurtów, płatków śniadaniowych, ketchupów, produktów dla dzieci, dżemów a nawet wędlin i pieczywa. A czym tak naprawdę jest? To syrop otrzymywany z kukurydzy, przetwożonej na skrobię kukurydzianą. Następnie skrobia przetwarzana jest do formy jasnożółtej cieczy i oto jest, słodki zabójca. Wpływa on zaostrzenie apetytu, powoduje szybkie tycie, zwiększa ryzyko wystąpienie cukrzycy. W czym jest tak bardzo konkurencyjny wobec tra
dycyjnego cukru? Przede wszystkim w tym, że jest dużo tańszy, ma dłuższy termin przydatności i jest w płynnej formie, więc jako wodny roztwór nie wymaga wcześniejszeg rozpuszczenia. Ponadto zapobiega wysychaniu produktów i hamuje rozwój drobnoustrojów. Ekonomicznie niby wszystko się zgadza, szkoda tylko że jest to dla nas dużo bardziej szkodliwe niż zwykły cukier. Jaka jest moja rada? Czutajmy etykiety. Unikając produktów, które mają w składzie zbędne kalorie w postaci cukru i syropu glukozo-fruktozowego, zrobimy dobry uczynek naszemu zdrowiu. A gdy przyjdzie ochota na słodycz możemy zrobić ją sami. Smacznego :)

Czego potrzebujemy?
dwa małe jabłka
pół szklanki otrębów
3 łyżki mąki razowej
dwa białka kurze
pół szklanki orzechów włoskich
garść rodzynek sułtańskich
dwie łyżeczki cynamonu
duża marchewka
garść płatków migdałowych
5 łyżek mleka

Jak to zrobić?
1. Jabłka kroimy w bardzo drobną kostkę a marchew ścieramy na tarce.
2. Wszystkie składniki dokładnie mieszamy w dużej misce. Jeśli masa okaże się zbyt sucha, można dodać więcej mleka.
3. Z powstałej masy formujemy ciasteczka. W tym celu można natłuścić dłonie olejem rzepakowym, oliwą lub masłem. Gotowe ciastka układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
4. Pieczemy przez ok. 20 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 st.
Co jeść, aby się najeść?

Co jeść, aby się najeść?

Najlepszym źródłem białka pochodzenia roślinnego jest soczewica. Jego zaletą jest również fakt, że zawiera błonnik. W dzisiejszym przepisie wykorzystałam czerwoną soczewicę, której nie trzeba moczyć, gotuje się bardzo szybko i można się nią naprawdę najeść. 100g soczewicy to ok. 330 kcal a porcja ta daje uczucie sytośći na długo. Międz innymi ze względu na wysoką zawartość błonnika, który stabilizuje poziom cukru we krwi oraz pomaga obniżyć poziom cholesterolu. Bardzo często zapominamy o soczewicy a to duży błąd. Warto ją włączyć do swojej codziennej diety. To jedna z najzdrowszych roślin, mających pozytywny wpływ na nasz organizm. Do tego jest tania i łatwa w przygotowaniu. Jeśli nie masz soczewicy w swojej szafce, w trakcie jutrzejszych zakupów nie zapomnij włożyć jej do swojego koszyka.

Papryka faszerowana soczewicą, suszonymi pomidorami oraz indykiem

Czego potrzebujemy?
- 4 duże papryki
- 200 g czerwonej soczewicy
- 8 suszonych pomidorów w zalewie
- 1 łyżeczka masła
- dwa ząbki czosnku
- 2 małe cebulki
- 200 g piersi z indyka
- łyżeczka sproszkowanej papryki słodkiej
- 400 ml bulionu warzywnego
- sól, pieprz

Jak to zrobić?
1. Posiekaj cebulę i czosnek, zeszklij na łyżeczce masła. Dodaj drobno pokrojoną pierś indyka.
2. Dosyp soczewicę i chwilę smaż. Następnie zalej taką ilością bulionu, aby przykryła składniki warstwą o grubości 1 cm. Gdy bulion zostanie wchłonięty a soczewica będzie prawie miękkie, dodaj drobno pokrojone suszone pomidory. Dopraw do smaku słodką papryką, solą oraz pieprzem.
3. Paprykę dokładniej umyj, ostrożnie odetnij górę warzywa, która stworzy `przykrywkę`. Usuń gniazdo nasienne i napełnij paprykę farszem. Do nafaszerowanej papryki dolej bulionu.
4. Piecz w piekarniku rozgrzanym do 200 st. przez ok. 35 minut. Podawaj na ciepło.

Można również posyać nasze papryki tartym serem np. mozarella albo ementaler. Taka porcja będze miała jednak więcej tłuszczu.
Jak sobie radzić ze spadkiem motywacji ?

Jak sobie radzić ze spadkiem motywacji ?

Krytyczne momenty dopadają każdego z nas. Potrafimy przez cały miesiąc funkcjonować na najwyższym poziomie, po czym przychodzi okres, gdzie zwykłe wyjście z domu stanowi nie lada wyzwanie. Mówi się o przesileniu jesiennym, zimowym, letnim... Zrzucamy na wysoką temperaturę, opady deszczu, niskie ciśnienie... Prawdą jest jednak, że nie ma reguły kiedy dopadnie nas kryzys. Jak to się dzieje, że zdrowe i atrakcyjne osoby, mające pełną lodówkę, dach nad głową i ciepłe łóżko, potrafią smucić się bez przyczyny? Psychologowie twierdzą, że termin `bez powodu` nie istnieje. I pewnie mają rację, w końcu okres, dodatkowe pięć kilo, zazdrość albo pryszcz, również potrafią być poważnym powodem. Jak sie zmotywować do działania?  Siedząc na kanapie z tabliczką czekolady i marnując czas na seriale jeszcze bardziej się dobijasz. Zamiast ruszyć tyłek i zrobić coś dobrego wolisz jednak zostać przed komputerem i podglądać życie innych. Fakt tego, że komuś się powodzi a Ty nadal tkkwisz w tym samym miejscu może zdołować. W pędzącym świecie nikt nie lubi czuć się jak przytwierdzona do dna boja, której jedyną atrakcją jest przyglądanie się odpływającym statkom. Gdy demotywacja ogarnia każdą część mojego ciała sięgam po kartkę i długopis. Z jednej strony zapisuję wszystkie swoje powody do radości. Chodzi o konkretne fakty z mojego życia, które czynią je wyjątkowym. Z drugiej strony kartki przygotowuję godzinowy plan na dzień następny. Działając zadaniowo czujemy się potrzebni i spełnieni. Każdego dnia warto też zrobić coś przyjemnego dla siebie. Np. wybrać się do lasu po rośliny, z których zrobimy jesienny stroik albo stworzyć ładną ramkę z rodzinnych zdjęć. Warto również pamiętać o tym, że porządek w głowie nalezy zacząć od uporządkowania mieszkania. Ciężko jest zebrać myśli, gdy zlew kipi od naczyć z śmieci same wychodzą z szafki. Taki jest mój pomysł na podły czas. Jaki jest Twój?

Marsi:
top sportowy- Nike 139 zł
legginsy- Nike 229 zł
buty- Nike 569 zł

Pati:
bluzka- Nike 105 zł
legginsy- Nike 205 zł
buty- Nike 415 zł 

Sprawdź nasz najnowszy odcinek na  pt. Moja siostra farbuje mi włosy
Mieć czy być?

Mieć czy być?

Potrzeby ludzkie nie mają granic, potrzeby kobiet tym bardziej. Ile byśmy nie miały w szafie zawsze znajdzie się coś jeszcze, co chciałybyśmy nabyć. Wolny czas lubimy spędzać snując się po sklepach, wąchając nowe zapachy w perfumerii albo przeglądając sklepy internetowe. Nie doszukiwałabym się tutaj próżności albo materializmu. Takie po prostu są kobiety. Wynika to raczej z naszej niekiełznanej chęci podobania się niż z zepsucia. Lubimy o siebie dbać niezależnie od wieku. Każda z nas robi to na swój sposób. Miałam kiedyś koleżankę mającą obsesję na punkcie swoich włosów. Swoich to zbyt duże słowo. Każdego ranka starannie doczepiała pukle anielskich włosów, które wcześniej myła, suszyła na kaloryferze i prostowała. Cały ten zabieg zajmował jej około godziny czasu. 7 godzin w tygodniu, 28 godzin w miesiącu, 14 dni w roku. Traciła dwa całe tygodnie na doklejanie włosów tylko po to, żeby wyleczyć swoje kompleksy. Chyba nie pomoglo bo w niedługim czasie zrobiła sobie operację biustu, rzuciła się w wir siłowni i nie wychodziła z domu bez makijażu niemalże scenicznego. Uwielbiamy się podobać ale równie łatwo wpadamy w karuzelę samonapędzających się potrzeb. Ile potrzebujemy a ile wymaga od nas środowisko? Czy sztuczne biusty, rzęsy i tipsy robimy dla siebie czy po to, aby zająć wyższy szczebelek w hierarchii społecznej? Jestem kobietą więc sama nie do końca wiem co jest mi potrzebne a ile razy padła po prostu ofiarą marketingu. Pewnie gdyby przyszło mi teraz ruszyć w drogę z plecakiem, w którym byłoby szare mydło, jedna para butów i szczoteczka do zębów,  również bym przeżyła. Póki co popatrzę co tam nowego mają w internetach.

Każda z nas jest inna ale łączy nas fakt, że uwielbiamy o siebie dbać. Idąc na zakupy kosmetyczne łapię się na tym, że potrafię wydać krocie. Swego czasu uwielbiałam kupować lakiery do paznokci. Miałam całe pudełko kolorowych buteleczek i jako licealistka malowałam każdy paznokieć w innym kolorze. Niestety, tradycyjne lakiery mają dość krótki termin przydatnośći i po pewnym czasie robią się gęste i nie nadają się do użycia. Dlatego idealnym rozwiązaniem są lakiery hybrydowe. Dzięki marce Semilac możemy przenieść profesjonalne studio kosmetyczne do własnego pokoju. Bez wychodzenia z domu, bez wydawania pięniędzy w salonach kosmetycznych. Najpierw nakładamy bazę, następnie swój ulubiony kolor a na końcu top. Każdą warstwę utwardzamy w lampie. Przez najbliższe dwa-trzy tygodnie mamy spokój z manicurem. 
Zestaw startowy do wykonania i usuwania manicure hybrydowego- 219 zł ---> tutaj!

Dzisiejszą stylizację inspirowałam lakierem z najnowszej kolekcji Semilac- Your Angel.  Aniołkiem nie zawsze umiem być ale mam nadzieję, że koronki choć trochę dodadzą mi dziewczęcego wdzięku. Delikatną spódnicę połaczyłam z cięzkimi butami i skórzaną kurtką. Całość uzupełnia ręcznie robiony choker, ostatnio numer jeden moich stylizacji.
kurtka- Selfieroom 239 zł
spódnica- Mohito 139,99 zł
kimono- NAKD  ok. 330 zł
buty- Saway 199 zł
bluzka- Sinsay 39 zł
torebka- House 69.99 zł
lakier do paznokci- Semilac 29 zł
choker- Pracownia Agaty 20 zł
Sprawdź nasz odcinek na   pt. Dzień z Pati
Copyright © 2014 siostry bukowskie. , Blogger