Jeśli coś jest głupie ale działa, to nie jest głupie.
17:54:00
10
Jedną z najbardziej znienawidzonych przeze mnie rad ze strony internetowych trenerów mentalnych czy innych nauczycieli życia jest zalecenie brzmiące: „Wprowadź radykalne zmiany w swoim życiu!". Nie wiem, jak bardzo trzeba nie znać się na ludzkiej naturze aby wierzyć, że odcięcie „narkotyku” poprzez amputację to świetny pomysł. Z pewnością funkcjonują gdzieś ludzie o szalenie mocnej osobowości i silnej woli, jednak większość z nas wraca do toksycznych byłych, cierpi z powodu efektu jojo, nawracającej depresji czy życiowego nieporządku. Moje zalecenie to wprowadzanie stopniowych zmian i sporo mi zajęło pogodzenie się z faktem, że nie należę do pożądanej przez społeczeństwo grupy, która powie sobie „stop” i po prostu przestaje. Gdy uczyłam się zjężdżać z górki na rolkach, to nie puszczałam się ze szczytu "na krechę”, tylko stopniowo obniżałam wysokość. Kiedy wiedziałam, że dana relacja jest toxic, sukcesywnie zwiększałam dystans. Gdy nie umiałam odmówić sobie alko na studiach, to zamiast dwóch drinków, wypijałam jednego. Stopniowe wygłuszanie bodźców nie skazuje nas na taki stres, daje czas do przyzwyczajenia się do sytuacji i zaakceptowania jej. Nie umiem działać pod presją, nawet jeśli narzucam ją sobie sama, dlatego obiecując sobie „już mu nigdy więcej nie odpiszę” łapałam się na tym, że co chwilę sprawdzałam telefon z nadzieją, że może przyszła ta niechciana wiadomość. Żałosne, wiem. Myślę, że każdy ma po prostu własne tempo zmian a najważniejsze jest to, aby były to zmiany na stałe, a nie tylko na moment. To tylko taka moja filozofia, ale dzielę się nią, bo może takich mnie jest trochę więcej. U mnie rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień, ale się dzieją. Akceptuję to, że jestem wolna, ale lubię fakt, że w ten sposób unikam stresu. A najważniejszym filarem zdrowia jest minimalizowanie źródła stresu. Jeśli więc coś jest głupie ale działa, to nie jest głupie.