Prawda o nas samych.
Siostry Bukowskie
. . . o
16:34:00
Podróżując tramwajem w czasach studenckich obserwowałam kobiety, które mogłyby kupić ten tramwaj ze mną w środku, gdyby tylko zechciały sprzedać swoje buty i torebkę. Nigdy nie czułam się jedną z tych kobiet, wyłamuję się z kręgu wzdychających do metek i nie czuję zdumienia wobec osób ugruntowujących w ten sposób swoją pozycję społeczną. Znam siebie i wiem, że przy nieograniczonych dochodach nigdy nie byłabym w stanie wydać kilku tysięcy złotych na parę butów, które przy dobrych wiatrach zakładałbym raz do roku. Najpiękniejsze i najmodniejsze rzeczy to w dalszym ciągu kawałek skóry, plastiku lub prestiżu, którego lada chwila nie będzie już gdzie manifestować. Jestem kobietą więc utopijna wizja perfekcyjnego wyglądu kusi mnie jak każdą z nas, staram się jednak świadomie nad nią panować. Im jestem starsza tym bardziej cenię sobie przestrzeń życiową, uczę się racjonalnie zarządzać najmniejszymi kwotami i staram się odróżniać realne potrzeby od tych sztucznie wykreowanych. Próbuję stawiać na rzeczy wielofunkcyjne i ponadczasowe. To trudne i nie zawsze się udaje, pewnie dlatego cały czas mam w szafie ubrania, których nigdy nie założę ale żal jest mi się ich pozbyć. Rzecz warta jest tyle, ile człowiek jest w stanie za nią zapłacić, niestety za nasz konsumpcjonizm z każdym rokiem płacimy coraz więcej. To nie rewolucja przemysłowa doprowadziła naszą planetę do skraju wycieńczenia, my sami to zrobiliśmy. Ile litrów wody i zanieczyszczeń wytworzyliśmy do stworzenia tych wszystkich niepotrzebnych tshirtów, niewygodnych szpilek, nietrafionych prezentów i kosmetyków w złym odcieniu? Zanim kupisz coś nowego zastanów się, czy naprawdę tego potrzebujesz. Może warto zużyć poprzedni krem do końca, książkę wziąć z biblioteki, sukienkę na jednorazowe wyjście pożyczyć od koleżanki a przy pakowaniu pomidorów zrezygnować z plastikowej siatki? Może warto zastanowić się co dzieje się z tymi wszystkimi opakowaniami jednorazowego użytku, kolekcjami które po zakończeniu sezonu znikają ze sklepowych półek, sprzętami elektronicznymi, które raz do roku wymieniamy na lepszy model ? Może wcale nie potrzebujemy tych wszystkich dupereli, tysięcy produktów żywnościowych w kolorach wściekle tęczowych, batoników i chipsów o każdym możliwym smaku, dziesięciu różnych kostiumów kąpielowych? Elektryczna szczoteczka do mycia twarzy, interaktywne szachy, kremy i tabletki na nieistniejące przypadłości, przydatny gadżet czy niepotrzebny grat? Jeśli chcesz pomóc planecie możesz walczyć z istniejącymi szkodami albo zminimalizować ich poswatanie. Masz jedno ciało i jedno życie i nie wystarczyłoby Ci czasu, gdybyś chciał teraz zużyć wszystko to, co pragniesz mieć. Życzę sobie samej i Wam wszystkim, żebyśmy zdali sobie w końcu sprawę z tego, że nasza planeta umiera bo zabijamy ją my sami. Nauczymy się zaspokajać realne potrzeby a nie żądze, cokolwiek przydarzy się Ziemi, przytrafi się też człowiekowi. A jak idziesz z psem na spacer to za każdym razem podnieś pięć śmieci, to już bardzo dużo.
Zdecydowanie masz rację. Ganianie za bycie "na czasie" prowadzi do nikąd, ale wiele ludzi ma przysłonięte oczy tym co kreują media i wszechobecny internet. Odnosząc się do pary butów za kilka tysięcy - do tej pory nie wierzę, że ktoś wydaje takie kwoty na ubrania - serio. To kompletnie nie moja bajka. Fakt, nei zarabiam takich kwot by było mnie na takowe stać aczkolwiek gdybym zarabiała krocie to nie wyobrażam sobie by wydawać takie sumy na odzież. Dlatego uwielbiam kupować w lumpeksach, gdzie ubrania dostają drugie życie, a przy okazji sprzyjają naszej kochanej planecie :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny jesteście inspiracją dla mnie i wielu innych osób, trzymam za Was kciuki żebyście szyły cały czas drogą którą wytyczacie same sobie - powodzenia;)
OdpowiedzUsuńW ogóle nie rozumiem wydawania tylu pieniędzy na rzeczy, które wcale nie będą służyły nam wiecznie. Ale chodzi o markę, chęć pokazania, że nas stać.
OdpowiedzUsuń